Raz na kilka lat mam zatrzęsienie danego gatunku owoców. Jakoś tak się dziwnie składa, że zwykle są to maliny, jeżyny, truskawki albo wiśnie. Chyba raz tylko były to jagody, ale o tym innym razem. Teraz chcę Wam przybliżyć kilka sposobów na zużycie malin.
Maliny to owoce sezonowe, zdrowe, smaczne i łatwe w uprawie
Jeśli dysponujecie działeczką, która nie jest wyłożona samym kamieniem, to warto na niej posadzić kilka rzędów malin. Wystarczy im zrobić rowek z dobrą ziemią, trochę liści, przekompostowanych zrębek czy co tam macie do dyspozycji. Nawet stare siano i słomę. To ważne, aby przykryć malinom korzenie ściółką, bo wtedy woda nie paruje tak z ziemi, a rośliny nie cierpią w czasie upałów.
Maliny można też zbierać w lesie
Wiedzieliście o tym, że malina rośnie naturalnie w polskich lasach? Lubi miejsca półsłoneczne. Można ją spotkać przy leśnej drodze, na starych kilkunastoletnich zrębach, na brzegu lasu. Szukajcie ich w lipcu jak tylko skończą się borówki leśne.
Mam tak, że najpierw zajmuję się przerabianiem truskawek, potem borówek, a na końcu poluję na maliny. Te leśne są bardziej aromatyczne, ale mniejsze i zbieranie ich idzie mozolnie.
Jak przerabiam maliny
Smak malin jest wyborny, ale ulotny i ciężko wpakować go do słoika tak, aby nie uleciał. Opracowałam ściśle tajemną recepturę na zaklęcie smaku malin w słoikowym dżemie. Najlepiej wychodzi mi to z malin leśnych. Zresztą jak już dojadę z lasu do domu, to te maliny już prawie są jak dżem.
Aromatyczny dżem z malin
Robię go z małych malin, te większe odbieram do mrożenia i na sok do herbaty. Czasem też suszę w suszarce do grzybów, jeśli akurat mi się chce, ale o tym później. Tymczasem dżem z malin robię w następujący sposób:
- maliny przebieram;
- odrzucam robaki (ale i tak się zawsze kilka się ukryje i potem pływa wesoło w soku);
- jakieś liście, patyki i inne obce elementy;
- maliny, które wyglądają jakby już były jedną nogą na drugim świecie odrzucam, ogólnie to staram się takich nie zbierać, ale to nie takie proste i zawsze się jakaś przyplącze.
Nie myję malin, bo na swojej działce nie pryskam, a w lesie rosną na tyle wysoko, że żaden lis, koń czy słoń ich nie zabrudzi resztkami przemiany materii czy wydzieliną układu wydalniczego.
Cukier i sól dodają malinom smaku
Do przebranych malin dodaję:
- pół łyżeczki soli;
- 1 filiżankę cukru na 2 litry malin, w razie potrzeby dosładzam na koniec;
- pół filiżanki wody na 2 litry malin.
To odstawiam na 2-3 godziny. Potem mieszam, doprowadzam do około 70 oC i odstawiam do przechłodzenia. Ważne aby nie gotować, bo maliny tracą wtedy aromat i kolor.
Chłodną papkę malinową traktuję mikserem z końcówkami do ubijania, aby jak najbardziej oddzielić nasionka od reszty.
Przecieram przez sitko metalowe (plastikowe też może być, ale mi wygodniej metalowym). Pozbywam się w ten sposób pesteczek, które wchodzą w zęby, a dzieci używają ich jako wymówki do niejedzenia dżemu.
Do uzyskania idealnej konsystencji używam pektyny
Na koniec dodaję do masy pektynę, mieszam ją z ½ filiżanki cukru i rozsypuję równomiernie i mieszam dokładnie. Chodzi o to, aby z pektyny nie zrobiły się grudki, bo wtedy zrobią się żelki w malinowym płynie. Robię zazwyczaj z 1,5 porcji więcej owoców niż jest w przepisie na opakowaniu pektyny. Konsystencja jest wtedy taka idealna do smarowania.
Na koniec doprowadzam znów do lekkiego wrzenia na 2-3 minuty, ale nie gotowania. Gorący przekładam do wyparzonych słoików i zakręcam.
Wszystkie przetwory pasteryzuję
Pasteryzuję słoiki małe 15 minut, a duże maksymalnie 20 minut.
Z czym jemy dżem malinowy
Ten dżem marmolada zwał jak zwał jest idealny do grillowanego serka pleśniowego, na rogala z masłem czy do ciasta z bitą śmietaną, aby przełamać mulącą słodycz.
Lubię jeść dżem malinowy z serkiem wiejskim, takim podpuszczkowym. Naprawdę pyszne śniadanie. Do tego ziarnista bułeczka posmarowana masełkiem i nic więcej do szczęścia nie trzeba.
Maliny można mrozić, suszyć i przecierać
Owoce mrożone wykorzystuję zimą. Do robienia sosów, do ciast, ciasteczek oraz do pysznych, rozgrzewających i dostarczających witamin kompotów.
Mrożę tylko najładniejsze maliny
Po zebraniu malin, od razu je przerabiam. Jak zostaną nawet w lodówce na jeden dzień, to te leśne mogą pokryć się pleśnią. Z działki są bardziej odporne i 2-3 dni poleżą.
Najładniejsze maliny zamrażam na tacy wyłożonej papierem do pieczenia. Dzięki temu nie przyklejają się do tacki i łatwo je zsypać do woreczka strunowego lub pudełka do mrożenia.
Mrożone maliny wykorzystuję zimą do gotowania kompotów. Robi się je łatwo, szybko i jest pyszny. Do tego ma o wiele mniej cukru i więcej składników mineralnych, związków i witamin niż gotowe napoje ze sklepów.
Suszyć można maliny mrożone
Zamrożone maliny można wysuszyć w suszarce do grzybów. Tracą wtedy mniej soku i aromatu. Robię tak zwłaszcza, gdy nie mam już czasu bawić się w suszenie malin, lub gdy mam zajętą suszarkę np. grzybami.
Maliny suszone to fajny dodatek do:
- herbaty;
- mieszanek ziołowych;
- musli;
- granoli.
Zwykle dodaję suszone maliny do herbaty ziołowej, białej lub zielonej (czarną pijam jako lekarstwo na niestrawność).
Suszone liście z malin wykorzystuję zimą do robienia herbaty na stany podgorączkowe
W czasie zbierania owoców zrywam też młode listki malin ze szczytów pędów do suszenia. Zwykle robię z nich bukiecik wieszam w kuchni pod szafkami i po 3-4 dniach mam suche jak opłatek listki. Łamię je na kawałki i wrzucam do słoika. Szczelnie zamknięte chowam w ciemnej szafce.
Zimą herbata z liści malin wjeżdża jako pierwsza przy objawach przeziębienia, stanach podgorączkowych ogólnym osłabieniu organizmu.
Przecier z malin nadaje się do mrożenia
Podczas robienia dżemu część przecieru odkładam przed dodaniem pektyny i mrożę w silikonowych foremkach na babeczki. Potem wrzucam je do dużego worka i w razie potrzeby używam do:
- jogurtu naturalnego;
- serka wiejskiego;
- zupy owocowej;
- koktajlów;
- sorbetów;
- ciast;
- kisieli;
- musów.
Taki mus w upalne sierpniowe popołudnia można jeść nawet łyżeczką lub zblendować ze śmietaną 30% i podać jako deser, podwieczorek.
Suszone przeciery z malin
Przecier z malin z dodatkiem przecieru z jabłek (papierówka tudzież mylona z nią oliwka żółta czy early geneva) można suszyć na specjalnych tackach do suszarki do grzybów. Czasem zagęszczam na patelni tą masę i dosuszam w suszarce na papierze do pieczenia, aby nie kapało na dno. Fajny patent na wyjazdowe słodycze do podgryzania.
W sezonie często zdarza mi się przesadzać z przygotowaniem wariantów potraw z owocami, co domownikom wychodzi bokiem. Dlatego cieszę się, że mam zamrażarkę i mogę do niej pakować owoce, aby korzystać z nich w zimie. Nasze babcie i prababcie mogły o takich cudach najwyżej pomarzyć. A my mając tyle dobra na wyciągnięcie ręki obrastamy tłuszczem objadając się słodyczami. Zamiast gromadzić zapasy na zimę i korzystać z nich w sezonie, przy okazji dbając o swoją kondycję i zdrowie.
Przepięknie kwitną i są łatwe w uprawie. Szkoda że są tak rzadko sadzone w ogrodach.